Comic Con 2014 – podsumowanie

Trzy dni imprezy poświęconej komiksom, filmom, serialom, grom i szeroko pojętej rozrywce za nami. Obyło się bez szaleństw, niestety tegoroczny Comic Con bardziej przypominał poukładaną konferencję Samsunga niż rewolucjonizujące świat wystąpienia Steve’a Jobsa.

Publikowałem część zajawek każdego dnia w Codzienniku Kulturalnym: tu, tu, tu i tu. W tym tekście jedynie dodam to czego tam zabrakło oraz to co spłynęło po Comic Conie.

Dostaliśmy masę trailerów, artów, zapowiedzi i zajawek. Sęk w tym, że nic nie było zaskoczeniem. Podobnie jak na tegorocznym E3 można było przewidzieć co będzie się działo, co zostanie ogłoszone i co pokazane. Nawet w przypadku największych zabrakło tej wisienki na torcie, tego co zelektryzowałoby świat na kilka najbliższych tygodni. Było zwyczajnie nudno.

age_of_ultron

Marvel i długo, długo nic

Zdecydowanie tegorocznego Comic Con został zdominowany przez Marvela w szczególności Marvel Cinematic Universe. Powyższy plakat pieszczotliwie nazywany w „Bitwą pod Grunwaldem” to w istocie złożenie 8 plakatów publikowanych przez kolejne dni. Oprócz takiej promocji w internecie był tez klasyczny panel poświęcony Age of Ultron. Solidny, ale bez elektryzujących wiadomości.

Do tego panel poświęcony Ant-Manowi i garść informacji o kolejnym sezonie Agents of S.H.I.E.L.D oraz Agent Carter. By było jeszcze sympatyczniej dostaliśmy informację o sequelu mających w tym tygodniu premierę Guardians of the Galaxy.

MCU przytłacza konkurencje ilością produkcji

W odwodzie czekają nas jeszcze serie emitowane za pośrednictwem Netflixa. Jeśli szacować po ilość różnych produkcji, o których Marvel Studio wspomniało to zdecydowanie mamy na rynku rozrywki monopol sterowany przez Starka i spółkę. Konkurencja nie ma za wiele do powiedzenia.

A to wszystko tydzień przed premierą Strażników Galaktyki i mam nieodparte wrażenie, że nie wszystko mogło być ujawnione, bo nie znam jeszcze sceny po napisach w GotG.

Konkurencji brak

Największym naturalnym konkurentem dla MCU wydaje się być DC, które nie pokazało właściwie nic co zbudowało by hype. Zaprezentowany teaser jest wysoce rozczarowujący, a zdjęcie Wonder Woman, cóż istnieje.

Nikt nie ma do pokazania wystarczająco dużo by Marvel mógł czuć się zaniepokojony

Zapowiedź jednego filmu, o którym nie wiemy nic to zdecydowanie zbyt mało. Niestety czas ucieka na korzyść Marvela, który odlicza już miesiące do zakończenia phase 2 i rozpoczęcia trzeciego etapu. Jeśli Warner Bros szybko czegoś nie wymyśli Batman vs Superman zostanie kolejnym blockbusterem żyjącym jeden sezon.

Drugim, niezbyt oczywistym, konkurentem w najbliższym czasie będą niewątpliwie Gwiezdne Wojny. Do premiery siódmego epizodu jeszcze daleko jednak już jesienią dostaniemy Star Wars: Rebels. I to właśnie na tym skupiała sie obecność SW na Comic Conie.

Serial ma opowiadać o początkach rebelii wobec imperium i stanowić niejako kontynuację Clone Wars. Wyczyszczenie kanonu i powstanie Lucasfilm Story Group pokazuje, że Star Wars ma ambicje pójść droga wyznaczoną przez Avengersów.

 Reszta spokojnie

Panel Hobbita nie zmienił się w panel o Sherlocku, mimo obecności Benedicta. Dostaliśmy nowy plakat, a wczoraj dodatkowo wypłynął do internetu zwiastun, który jest przewidywalny jak cały Comic Con, więc nie dowiadujemy się z niego nic czego byśmy nie wiedzieli wcześniej.

Mad Maxa nawet nie omawiam, bo to odrobinę Duke Nukem filmów. Dziesięć lat w produkcji sprawia, że pokazanie trailera nawet najlepszego zamiast podtrzymać hype jedynie przypomina widzom o istnieniu takiej produkcji.

Bardzo dobrze natomiast wypada trailer Igrzysk Śmierci. To ważna seria może nie tyle z powodu jakości samej opowieści co przede wszystkim z powodu bycia pierwszym hitem kasowym z główną postacią kobiecą. Hunger Games nie ma ambicji do bycia najważniejszą produkcją roku, ale zdecydowanie w swojej niszy radzi sobie doskonale i zapowiada się jedną z najciekawszych pozycji w nadchodzącym sezonie.

Konkluzja

Zdecydowanie czuć dysproporcję. Zarówno w obrębie poszczególnych twórców jak i oferowanego typu rozrywki. Najjaśniej świeciły blockbustery, szczególnie te spod znaku Marvela. Seriale przemknęły jakby bokiem, choć przynajmniej w przypadku Gry o Tron liczyłem na coś zaskakującego.

Nudno i przewidywalnie, tak w skrócie można określić tegoroczny Comic Con

Rynek komiksu zdecydowanie jeszcze nie wygrzebał się z kryzysu i mimo zapowiedzi kilku świetnych pozycji raczej nie znajdziecie o tym informacji w dużych mediach. Niestety nadal pozostaje poza głównym obiegiem ustępując miejsca filmom i serialom.

Największymi przegranymi Comic Cona pozostają jednak fani, którzy nie dostali nic ponad to co wiedzieli z przecieków i plotek przed sama imprezą. Najważniejsze święto geeków było w tym roku śmiertelnie nudnym wydarzeniem opartym głównie na pokazywaniu tego co wszyscy znają i lubią, a przecież chcemy czuć ten dreszcz emocji oczekiwania na ukochane produkcje.

Niestety obyło się bez ekscytacji.

P.S. Bardziej obrazkową relację i więcej o tym co się działo na samej imprezie i kto z kim ma zdjęcie znajdziecie u Zwierza Popkulturalnego, w tym tekście.