We saw your boobs!

Mamy pierwszy dzień września, porozmawiajmy wiec o edukacji i o tym jak jej brak przyniósł jeden z największych wycieków danych ostatnich lat. Mimo, że sposób na to, aby taki fakt nigdy się nie zdarzył  znany jest od tak dawna jak sam internet.

O co właściwie chodzi? Wyciekły do internetu  zdjęcia kilkudziesięciu nagich celebrytek. Pełny spis znajduje się tutaj. Od razu nasuwa się pierwsza myśl, ile  dziewczyn trzyma takie fotki w internecie? Ale to chyba temat na poważniejsze badanie socjologiczne, a nie tekst na blogu o kulturze.

W latach 80 i 90 ubiegłego stulecia działał Kevin Mitnick, przez wielu uważany za największego hakera w historii. Zasłynął on z tego, że sporą część zabezpieczeń łamał nie dzięki zdolnościom hakerskim tylko przy pomocy socjotechniki. Wówczas też na popularności zyskała teza, że najsłabszym elementem każdego systemu są właśnie ludzie. Tylko co to ma wspólnego z fotkami celebrytek, które były zabezpieczone?

Podobnie jak w przypadku sukcesów Mitnicka tak i tutaj zabrakło zdrowego rozsądku przy zabezpieczaniu danych. Te zdjęcia przede wszystkim nigdy nie powinny były znaleźć się w na urządzeniach podpiętych do internetu. Nie ma stuprocentowej metody zabezpieczenia się przed kradzieżą danych. Zawsze można ukraść każdą treść jak długo ona istnieje, to przecież oczywiste.

Zwyczajne odcięcie nośników od internetu i trzymanie ich na przykład na pendrivie w szufladzie znacznie zmniejszyłoby ryzyko, ponieważ haker musiałby pozyskać fizycznie dysk, czyli włamać się i go ukraść. Mogę się założyć, że spora część z tych celebrytek nie miała nawet pojęcia jak działa  synchronizacja w ich telefonach i gdzie kopie ich zdjęć są przechowywane. Co to jest „chmura” i jak działa. I tak naprawdę wystarczyłoby odrobinę wiedzy z tego zakresu, aby do całej afery nie doszło, czyli trochę edukacji.

Co prawda istnieje też kilka innych hipotez tego jak zdjęcia mogły  trafić do internetu. Szerzej  o tym informuje Niebezpiecznik.

Jeśli jednak teza o wycieku z iCloud się potwierdzi pozostaje pytanie co jeszcze wykradziono oprócz zdjęć. Tymczasem jedynie pozostaje mi przywołać piosenkę, miejscami już zdezaktualizowaną, ale jakże będącą na czasie w ogólnym wydźwięku.