Kilkanaście dni temu do internetu wrócił Paul Miller. Na pozór nie jest to istotne wydarzenie. Paul nie jest wielkim politykiem, wynalazcą czy duchowym przywódcą. Jest jedynie jednym z redaktorów portalu The Verge. Jednak to właśnie on przeżył coś co dla nas wydaje się coraz mniej prawdopodobne o ile nie wręcz nierealne.
Paul dobrowolnie odciął się od internetu na dokładnie rok. Co w tym wielkiego? Każdy przecież może wyjąć kabel z routera i wyłączyć smartfona. No własnie, czy aby na pewno?
Chciałbym być jak Paul
Kiedy ostatni raz byliście bez internetu? Tak całkowicie, absolutnie odcięci od choćby ewentualnej możliwości zajarzenia gdyby zaistniała paląca potrzeba. Sęk w tym, że coraz trudniej odnaleźć takie momenty we własnej biografii. Nie jest to kwestia jedynie uzależnienia i zamiłowania do marnowania czasu na oglądanie kotów. Coraz częściej zmusza nas do tego szkoła, studia czy praca. Wiele rzeczy nie jest już tyle łatwiejszych do zrobienia dzięki sieci, co wprost niemożliwych do realizacji bez jej pośrednictwa. Jak co roku w maju maturzyści piszą egzamin dojrzałości, za półtora miesiąca rozpoczną rekrutację na studia, wszystkie uczelnie wyższe rekrutują wyłącznie przy użyciu systemów elektronicznych. Nie masz internetu: nie złożysz dokumentów. Takich przypadków jest coraz więcej w naszym codziennym życiu.
Bohater z pierwszego akapitu miał ten niesamowity komfort, że The Verge zgodziło się zapłaci mu za rozłąkę z wirtualną rzeczywistością. Większość z nas niestety nie ma takiego przywileju. Staliśmy się bezimiennymi ofiarami postępu i galopującej wydajności. Przełączyliśmy swoje życie na tryb online by robić rzeczy prościej i szybciej. Możemy więc realizować znacznie więcej zadań niż kiedykolwiek wcześniej. Potrzebujemy do tego jednak coraz wydajniejszych metod pracy. Oddając kolejne elementy naszego życia mocy obliczeniowej maszyn popadamy w pułapkę własnej produktywności. Wyciągnięcie kabla oznacza dla nas, jeśli nie porzucenie naszego stylu życia i pracy, to przynajmniej zasadniczą rewolucję w jego formie.
Dwa światy
Wiele się mówi o wzajemnym przenikaniu się tych dwóch na pozór różnych światów, cyfrowego i analogowego. Setki raportów i badań wskazujących na to jak internet pogarsza nasz intelekt, na co marnujemy czas i że grozi nam totalne ogłupienie w ciągu kilku następnych pokoleń. Z pewnością nie można odmówić istnienia pewnego trendu w zmianie poznawania świata wraz z upowszechnieniem internetu, jest jednak drugi dużo poważniejszy aspekt.
O ile w przypadku pokolenia obecnych czterdziesto-, pięćdziesięciolatków wspomniane dwa światy istnieją. O tyle w przypadku pokolenia Y i nawet do pewnego stopnia pokolenia X taki podział nie istnieje. Nie ma tego co wirtualne czy realne. Ludzie, których znamy z internetu są nam niejednokrotnie bliżsi niż ci, z którymi chodzimy do szkoły czy pracy. Znajomości utrzymywane za pośrednictwem Facebooka są być może słabe w obliczu standardów naszych rodziców czy dziadków. Jednak to na nich opiera się nasza rzeczywistość.
Narzekanie na brak umiejętności społecznych i ogólną socjopatię w pokoleniach wychowanych w internecie to absurd. Wyłączenie komputera nie wyłączy fobii społecznych, jedynie zamieni kilkuset przyjaciół facebookowych na zero przyjaciół w świecie offline. Problem prywatności i udostępnianie wszystkiego, łącznie ze zdjęciami jedzenia nie jest problemem naszych czasów. Ludzie od zawsze się chwalili swoimi osiągnięciami. Sęk w tym, że polubienie naszego obiadu przez czterysta osób, a nie jedną w offline sprawia nam więcej frajdy i milej łechce nasze ego. Sieć po prostu uczyniła nasze życie bogatsze o takie małe przyjemności.
Po wyciągnięciu kabla
Eksperyment Paula pokazał największy dramat naszego pokolenia. Miller spędził w internecie ponad połowę swojego życia, ja mam internet od blisko 10 lat. Podczas większości ważnych wydarzeń mojego dotychczasowego życia byłem już w ten czy inny sposób online. Internet to mój świat, to świat naszego pokolenia, którego akceptacją jest like, a wyrazem uznania share. Detoks nam nie pomoże, dawno bowiem odłączyliśmy kabel. Rozłączyliśmy się ze światem, który nasi rodzice nazywają rzeczywistym. Dla nas zieje stamtąd jedynie pustka. Nic nas tam nie czeka i nie ma już powrotu do tamtego, realnego świata.
Tu jest moja rzeczywistość, tutaj żyję.