Codziennik Kulturalny #31

Walory estetyczne kultury są niemierzalne, to powszechnie panująca opinia. Powszechne też jest robienie rankingów wytworów kultury od antycznych rzeźb po płyty Krzysztofa Krawczyka. Mierzymy i szeregujemy wszystko, bo to ułatwia nam orientację w rzeczywistości.

Niestety czasem twórcy rankingów zapominają o jakichkolwiek logicznych przesłankach i zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Dziś mam dla Ciebie dwa takie przykłady rankingów, którym nie do końca wyszło.

100 najlepszych gier wszech czasów – po pierwsze to nie jest ranking najlepszych gier wszech czasów tylko ranking ulubionych gier czytelników magazyny Empire. Oparcie rankingu o głosowanie sprowadza się podobnie jak w większości przypadków, tak i w tym do tego, że poza ścisła czołówką kolejność jest właściwie przypadkowa.

Niestety w przypadku podium wydaje się, że kolejność ustawił jedynie mocno nakręcony w tym sezonie hype na The Last of Us. Ilość ważnych tytułów dla historii gier, których tu brakuje jest zatrważająca. Znajdziemy za to sporo tytułów łatwych miłych i przyjemnych i to na dość wysokich pozycjach. W efekcie dostajemy ranking tego co typowy niedzielny gracz kojarzy z dobrą grą.

100 najlepszych albumów lat 2010-2014 – Pitchfork, dla tych, którzy nie wiedzą, to prawdopodobnie najbardziej opiniotwórczy serwis muzyczny w internecie. Jednak ranking albumów ostatnich czterech lat i bliźniaczy dotyczący utworów pozostawiają wiele do życzenia. Pitchfork słynie ze swoich surowych ocen. Jedynie kilkanaście albumów otrzymało w historii maksymalną ocenę 10.

O ile nie sposób się zgodzić z numerem jeden listy o tyle fakt, że To be kind Swansów ląduje z nota 9.2 na miejscu 85 wyprzedzone przez albumy ze znacznie niższymi ocenami należy już uznać za odstępstwo od normy. Autorzy list mówiąc brzydko olali sprawę restrykcyjnego systemu ocen serwisu i postanowili ustalić kolejność według innego, nikomu nieznanego klucza. Tak się robić nie powinno.

To jedynie dwa przykłady z ostatnich paru dni. Pułapek jest więcej przy tworzeniu takich rankingów, ale wniosek, który możemy wyciągnąć jest prosty: konsekwencja. Jeśli robisz ranking fanowski to nie mów, że to lista najlepszych tytułów, a jeśli twoim głównym atutem są oceny to korzystaj z nich tworząc ranking, bo inaczej zwyczajnie odzierasz się z wiarygodności.

Zobacz archiwum Codziennika