Tym razem blogerska wyprawa zaprowadzi mnie na spotkanie czarodziejów nad Zatoką Gdańską. Każdy zaklinacz social media potrzebuje bowiem czasem urlopu, a gdzież lepiej spędzić chwile jak nie nad morzem.
Tym razem arkaniści blogosfery gromadzą się w ramach See Bloggers. Wyruszam o świcie zatem bądźcie czujni.
Relacja będzie odbywać się w całości tutaj i na instagramie na moim profilu smutny_filolog oraz na twitterze @ksawerykarwacki oznaczona #ArcymagWPodróży. Całość narracji będzie utrzymana w klimacie podobnie jak poprzednia. Z przyczyn organizacyjnych i technicznych wyniosłem wszystko na bloga więc w tym tekście, a nie na fejsie szukajcie najnowszych relacji.
Zatem wraz ze świtem zacznijmy naszą opowieść..
Po bezsennej nocy poświęconej na knucia wraz z nadejściem słońca wyruszam w podróż ku nieznanemu.
[facebook_embedded_post width=”350″ href=”https://www.facebook.com/ksawery.karwacki/posts/10203382492857674″]
Tak jeszcze kilka chwil temu myślałem o swojej podróży. Od tego czasu doszło do oblężenia wagonu przez wycieczkę młodzików. Żadna magia defensywna nie chroni przed młodzieżą kolonijną i niestety musiałem ze współpasażerami ratować się ucieczką. Wylądowałem w przedziale milczących kobiet. Opuściliśmy gród koziołków.
Popołudnie po dotarciu do Trójgrodu upłynęło mi na sprawach osobistych. Arcymag jest gentlemanem i wie, że pewne rzeczy nigdy nie powinny trafiać do kronik czytanych przez wielu. Z tego powodu musisz mi Drogi Czytelniku wybaczyć brak dokładnej relacji tego fragmentu podróży.
W ramach rekompensaty możesz zajrzeć do innych kronik podróżniczych co też ja przed udaniem się na spoczynek uczynić zamierzam.
Pierwsza obserwacja drugiego dnia. Trójgród jest ogromny. Dystans do pokonania między miejscem gdzie spałem, a placem gdzie gromadzą się magowie to mniej więcej tyle co z twierdzy Breslau do Grodu Koziołków.
Drugi dzień upłynął na integracji magów. Dostaliśmy się pod skrzydła lokalnych Heraklesów, którzy postanowili przypomnieć arkanistom o tym, że warto wstać od klawiatury i poruszać się.
Wieczorem na zaproszenie Lorda Somersby rozluźnialiśmy obolałe po treningu ciała przy napojach u dobrej muzyce.
Dziś dzień upływa na prelekcjach specjalistycznych. Pominę ich treść w opisie reakcji dotyczą bowiem tego jak komunikować się z tobą. Nie mogę Ci zdradzić wszystkiego, bo musi pozostać odrobina magii.
Ostatni dzień mija na poznawaniu grodu i ocieraniu łzy w kąciku oka od wiatru, bo przecież nie z tęsknoty za magami, którzy już pojechali.
Gdańsk pożegnał mnie dwugodzinnym opóźnieniem pociągu i ważnym pytaniem. Dokąd dalej?
Z powodu cudowności imprezy relacja nie wyszła tak bogata jak bym sobie to wymarzył. Jak było możecie zobaczyć tutaj i tutaj. Żałuję, że moja dobra zabawa odbiła się na jakości tego tekstu, ale przynajmniej mam lekcję na przyszłość dla siebie innych.
Gdy się świetnie bawisz nie licz, że będziesz mieć czas o tym jeszcze komuś napisać.