Nie od dziś wiadomo, że agencje dwoją się i troją by zrobić taką reklamę, która stanie się viralem. Wczoraj kolejny raz trafił się klip wirusowy. I kolejny raz okazało się, że nie potrzeba wcale robić czegoś niesamowitego. W first kiss dostaliśmy kolejny raz zagrywkę w stylu kota ze Shreka.
Pamiętacie tą scenę, gdy kot zdejmuje kapelusz i robi wielkie oczy? Wszystkich bohaterów w chwyta za serce i może ugrać co chce. O ile w filmie animowanym jest to urocze o tyle w przypadku reklamy z czasem powinniśmy jak Shrek się uodpornić i wywalić sierściucha za okno bez zbędnych ceregieli.
O ile mam świadomość, że istnieje grupa ludzi, która share’uje wszystko co urocze i słodkie i cudowne o tyle dalej mnie boli, że po ponad 24 godzinach od wypuszczenia forma nadal przesłania treść. Mało kto wie, ze klip to reklama zrobiona na zlecenie WREN, a do zagrania dwudziestki nieznajomych zatrudniono piosenkarzy, aktorów i modelki.
Naprawdę to zaskakujące, że grupa ładnych i charyzmatycznych celebrytów, indie wokalistów i włoskich modelek na tle indie kawałka (wykonywanego z resztą przez jedną z uczestniczek projektu) sprawiła, że powstało coś co zwiększyło występowanie przymiotnika najpiękniejszy w internecie kilkakrotnie w ciągu ostatniej doby.
Sęk w tym, że to wszystko jest udawane, a my jako odbiorcy kolejny raz daliśmy się nabrać marketingowcom. Gdyby rzeczywiście zaprosić dwadzieścia osób z ulicy wątpię by efekt był okreslany przymiotnikiem piękny. W najlepszym razie komiczny o ile nie żałosny, ale tym razem się udało. Pracownicy w agencji maja na kolejną ratę kredytu i nie marzną razem z kotem w butach za oknem.